poniedziałek, 30 grudnia 2013

Czar świątecznych wspomnień...

A raczej wspomnienie pozytywnych rzeczy pośród naszego świątecznego koszmarku ;-) Choinka, jak widać, była nieco uboga i minimalistyczna. Były jeszcze ciastka na niej, ale te z dołu pozjadał Bruno, a te na górze nie przetrwały do wigilii... Nabrały wilgoci z powietrza. No trochę było prania, ściany, kleje schły, do tego przecież nas zalało... Ale machnęłam na to ręką. Gabi przypadła rola pani Mikołajowej :-)


A poniżej widać to, co budzi w każdym dorosłym wewnętrzne dziecko... Świąteczne prezenty! Kapciochy i bluzeczka z Tchibo, limitowana edycja ulubionych kosmetyków - coś dla ciała i coś dla ducha... A także coś dla domu :-)


I oczywiście kartki. Uwielbiam dostawać kartki szczerze wypisane, zapisane od góry do dołu... Tak się natrudzić i wylać z serca same ciepłe rzeczy potrafią tylko przyjaciele!


Oraz prezent, który sobie sama sprawiłam przed świętami, korzystając z zakupu pralki - mikser. Uwielbiam go!


Codziennie coś miksuję korzystając z tego, co mam w domu. Tak powstały już m.in. mandarynkowe lody, mandarynkowy sok, koktajl z pomarańczy i zielonej herbaty... Pyszności, szczególnie polecam tym, co lubią soki z "farfoclami". Oprócz tego co pokazałam, zostaliśmy naprawdę hojnie obdarowani w te święta. Mama przywiozła 4 lampiony, w tym jeden wielki (sięga mi do pasa!), przygotowała mnóstwo pyszności o których już wspomniałam, poza tym ciocia zaopatrzyła nas w zapas przetworów w słoikach, mięsnymi własnymi wyrobami, moim ulubionym orzechowcem i orzechami z własnego drzewa... Swojsko, pysznie i zdrowo. Marzę, żeby mieć kiedyś albo mieszkanie w kamienicy, albo malutki domek na wsi. Miałabym wtedy też swój ogródek :-) 
A zaraz Nowy Rok! Życzę Wam, żeby przyniósł zdrowie, szczęście i spełnienie Waszych marzeń. Ja 2013 z ulgą żegnam, spotkało nas wiele przykrości, stresu, zmian, ale oczywiście też dobrych rzeczy. Mimo wszystko wolę spokojne życie i mam nadzieję, że w 2014 będzie dominować rutyna (nie mam tu na myśli nudy, ale spokój) :-)

piątek, 27 grudnia 2013

No i po.

Święta minęły nie wiadomo kiedy. No cóż, nie było idealnie, nie zdążyliśmy ze wszystkim. Ale za to wypoczęliśmy, najedliśmy się do syta i ogarnęliśmy dom na tyle, że da się swobodnie mieszkać. Drzwi są wstawione, przedpokój zrobiony, pralka nowa właśnie pierze, a w łazience jest na tyle czysto i klimatycznie, że można się relaksować :-) Resztę powoli się ogarnie. 


W tym roku średnio odczułam klimat i magię świąt. Po pierwsze dlatego, że bardzo spinaliśmy się z remontem, po drugie nie było śniegu, po trzecie wigilia była u nas a nie u rodziców. A mama potrafi stworzyć piękne dekoracje, choinka - mimo, że zawsze była malutka, też zawsze zachwycała. Przynajmniej tyle z tego, że potrawy miały ten sam smak co zawsze, bo przygotowywała je mama. Ale mimo wszystko zrobiła mi wielką przyjemność i niespodziankę. Był wege pasztet, wege bigos i najważniejsze - nie było w ogóle ryby na stole! Wcześniej na rodzinnych wigiliach karp miał zawsze darowane życie, a jedzono inne ryby. Poczułam się wzięta pod uwagę, co prawda Święta Bożego Narodzenia to święta,gdzie wegetarianin może się najeść mimochodem, ale ten gest naprawdę był miły. Znacie temat z wesel i imprez rodzinnych, gdzie ci niejedzący mięsa skazani są na ziemniaki i surówki? No właśnie, o to chodzi.


Tymi dwiema migawkami z prawie czystego i wyremontowanego domku żegnam Was poświątecznie i pozdrawiam. Wiem już, że niedługo będzie po wszystkim i będziemy mogli się zadomowić :-)

piątek, 20 grudnia 2013

Coraz bliżej święta...

Niedawno wróciliśmy z zakupów. Ale ceny! Zapasów na kilka dni, plus kilka drobnych rzeczy gospodarczych i pękło 200zł. Ale wpadłam, żeby napisać o czym innym. Jak wiecie, ścigamy się z czasem, żeby zdążyć z remontem do świąt. Wigilia jest u nas. Wczoraj mieliśmy powstawiać drzwi, ale się powyginały (kupiliśmy tańsze, zwykłe białe, nie drewniane ani nawet nie jest to sklejka - jak myślałam wcześniej), dodatkowo jedna futryna jest jakaś dziwna,trzeba ją nieco "nadgiąć" bo drzwi się nie zamykają do końca... No nieważne, mąż wie lepiej jak to nazywać i co z tym zrobić, ja wiem tylko, że nadal nie mamy drzwi a roboty nie ubywa. Dzisiaj był też pan z Ikei do reklamowanego zlewu (DOMSJÖ biały - odbarwił się jakby centymetr nad dnem jest lekko pomarańczowy) i po stwierdzeniu "że jest to dziwne" i nie wie, czy uznać reklamację, w końcu ją uznał, wniósł nowy zlew, otworzył opakowanie i... Ta sama sytuacja. Odbarwienie. W końcu doszedł, że to wada fabryczna, ale reklamacja będzie niestety rozpatrzona dopiero po świętach...  No ale teraz czas na punkt kulminacyjny. Wracam ze spaceru z Brunkiem, a mąż stoi z aparatem i cyka fotki pod dziwnymi kątami. Patrzę, a nas zalało! Mieszkamy teraz na ostatnim piętrze i w salonie pod sufitem, na całej długości okna (okno jest na całej jednej ścianie) zobaczyłam kropelki wody i odchodzącą farbę. Padał lekki deszcz. Wcześniej tez czasami padało,dużo mocniej i nic się nie działo. Aż do dzisiaj. Zadzwoniliśmy do administratora od razu zgłosić usterkę, ale powiedziano nam, że ktoś przyjdzie dopiero w poniedziałek! Wyobrażacie sobie? No to wykonaliśmy telefon do ubezpieczyciela. Tu ukłony i oklaski w stronę Hestii, bez zdjęć i rzeczoznawcy wycenili nam szkodę przez telefon, zaproponowali ciekawą kwotę i w ciągu trzech dni roboczych mamy spodziewać się przelewu. Więc chociaż tyle pozytywnego w tej całej sytuacji. Jestem już wykończona dzisiejszym dniem a jeszcze tyle roboty. Nie wiem, jak Wigilia będzie wyglądać. Kolejny rok z rzędu święta są, bo są i tyle. Rok temu w domu mieliśmy mały szpital, bo zwierzęta chorowały jedno za drugim, a w tym no sami wiecie na bieżąco. Ale przysięgam, że za rok choinka będzie u mnie stać od października, żebym mogła się w końcu nacieszyć świątecznym klimatem ;-) I upiekę prawdziwy piernik, taki leżakujący (albo pokuszę się o wersję wegańską, o!) i zrobię bombki i świąteczne wersje bransoletek i obejrzę wszystkie części "Kevina" ;-) - oczywiście pod warunkiem, że remont się skończy do tego czasu i nie będziemy się na nowo gdzieś przeprowadzać :-)

wtorek, 17 grudnia 2013

Zakupy dla tych z futerkiem

Największą radość sprawia mi kupowanie rzeczy dla moich siedmiu łobuzów. Tym razem w Zooplusie kupiłam więcej rzeczy dla dziewczyn - kolejny sputnik, poidło, lizawki, wapienka i przysmaki. Dla dzikich ptaków kule,a dla Brunka krem ochronny do łapek (tylko zimy brak). 


Niestety ulubionej karmy (Bearphar Care+ Rat) moich szczurzych dziewczyn nie ma w Zooplusie. Kupuję więc ją w Keko. Lubią ją do tego stopnia, że chomikują jak smakołyki w domku :-) Karma jest ciekawa, bo wzbogacona jest spiruliną oraz Echinaceą (symbolicznie, ale jest). Echinacea sprawdza się w moim stadku w lekkim przeziębieniu.


A mi coś odporność siada ostatnio. Ledwo co się wykurowałam antybiotykiem, to dzisiaj czuję, że znowu coś mnie bierze. No i niestety. Jesteśmy zmuszeni kupić nową pralkę. Starej nie opłaca się znowu naprawiać, a odmówiła współpracy przedwczoraj. Ten wydatek mniej mnie cieszy, ale co zrobić. W prezencie świątecznym urządzę sobie wielkie pranie :-)

piątek, 13 grudnia 2013

Bruno i lenistwo

Przyznaję się, że dzisiaj oprócz tego, że posprzątałam dziewczynom w klatce, nie zrobiłam nic pożytecznego. Spędziłam dzień na błogim lenistwie przy komputerze i aparacie. Zbierałam siły - jutro Ikea ;-) Urobiłam męża na kupno większej choinki, w końcu święta będą u nas, poza tym pierwszy raz w naszym nowym mieszkaniu, więc musi być porządnie i świątecznie! Bawiłam się też dzisiaj nowym aparatem, aż do momentu zrobienia przez Brunonka kleksa nosem na obiektywie i nabawienia się przez niego fobii aparatowej (nie dość, że aparat ma znienawidzony kolor białej butelki z kroplami do oczu, to jeszcze cykanie go wnerwiało) przy próbach w trybie makro. Trochę brakuje mi manualnych ustawień, ale mimo wszystko jestem zadowolona. Najbardziej podoba mi się bajer z przesyłaniem zdjęć bez kabla do komputera - ja kable ciągle gubię, więc jest to naprawdę fajnie pomyślane :-)
Mam nadzieję, że remont się ruszy na weekend. Chciałabym już móc sprzątnąć wszystko i cieszyć się z nowego miejsca. 


czwartek, 12 grudnia 2013

Dwunastego grudnia...

Kiedyś nie miałam kompletnie szczęścia w konkursach i losowaniach. Za to w tym roku los mi to solidnie wynagradza. W facebookowym rozdaniu Make Me Bio wygrałam kremik. Wcześniej karnet do kina, wyróżnienie w konkursie fotograficznym, książkę i kilka innych fajnych rzeczy. Ale powróćmy do tematu kremu. Mam wrażenie, że wszechświat krzyczy mi do ucha "Zadbaj o siebie!!!". Włosy wiecznie w niesfornym koku, twarz wysypana, skóra sucha, paznokcie w ogóle lepiej przemilczeć... Krem mi się podoba bardzo pod kątem opakowania. Uwielbiam sznurki i małe słoiczki :-) Na razie nie otwieram, przetestuję i będę się rozpieszczać po remoncie i porządkach. Ach, nie mogę się doczekać!


W temacie porządków, wzięłam się dzisiaj solidnie za kuchnię. Umyłam okna (na zdjęciu mój ulubiony płyn do mycia szyb z DM), starłam kurz, poukładałam rzeczy... Zostało niewiele. Widzicie noże na zdjęciu? Będziecie się śmiać, ale odkąd jako nastolatka poszłam do kina na "Krzyk" to mam nożową fobię. Nie znoszę ich widoku, kiedyś nie zasnęłabym w pokoju, w którym np. został nóż na talerzyku po obieraniu jabłek. W poprzednim mieszkaniu listwa magnetyczna służyła mi jako "trzymadełko" do przepisów itp. Ale teraz powoli się oswajam się z myślą, że zawisły na niej noże. Jest to bardzo praktyczne, przede wszystkim, nie tępią się - tak jak w szufladzie. Może tak zostanie, jeszcze nie wiem.


Bruno doczekał się w końcu stałego miejsca na miski. Wcześniej cały ten kącik zawalony był różnymi rzeczami. 


A podkładka pod miski ma logo, które idealnie odzwierciedla nasz dom! Pies i szczur (wiem, że wygląda jak myszka bardziej, ale dla mnie to szczur i już ;-))
Jestem wykończona. Następnym razem pokażę Wam, jakie dwa specyfiki wynalazłam, przy okazji remontu, które bardzo ułatwiają sprzątanie. A teraz czas na odpoczynek, chyba zasłużony :-)

środa, 11 grudnia 2013

Migawki z grudniowego spaceru

Kiedy ja leżałam powalona chorobą, psiaki razem z mężem i rodzicami szalały w lesie w najlepsze :-)





wtorek, 10 grudnia 2013

Przedświątecznie, bez klimatu, ale za to z nutką lekkiego stresu


Kiedy my się z mężem gimnastykujemy, aby do świąt ze wszystkim zdążyć, inni domownicy wypoczywają... I znowu kolejny wpis, a ja nie mam czym się pochwalić, tylko moimi zadowolonymi pyszczkami ;-) (w sputniku Hania a za nią Mileczka). 
Lista rzeczy do zrobienia:

PRZEDPOKÓJ
  1. Wygładzić gładź na przedpokoju (nadal nie wiem jak to się fachowo nazywa)
  2. Zagruntować.
  3. Pomalować.
  4. Dokończyć kładzenie płytek podłogowych na przedpokoju i listew.
  5. Zakleić wnękę.
  6. Wymienić włączniki światła.
  7. Zrobić fugi.
  8. Powiesić wieszak, lustro
  9. Pomalować grzejnik
  10. Posprzątać.
ŁAZIENKA
  1. Dokończyć kładzenie płytek na ścianie.
  2. Zafugować.
  3. Pomalować sufit.
  4. Wkleić lustro.
  5. Powiesić lampy.
  6. Pomalować grzejnik.
  7. Powiesić wieszak,uchwyt na papier toaletowy.
  8. Posprzątać.
  9. Ozdobić.
  10. Pomalować futrynę.
  11. Wstawić drzwi.
  12. W drzwiach wyciąć otwory na dole.
BALKON
  1. Położyć płytki podłogowe do końca.
  2. Zakleić dziury po sufitowej suszarce.
  3. Pomalować ściany.
  4. Poprawić pomalowane już barierki.
  5. Powiesić wspornik ozdobny (będą na nim wisieć kule dla ptaków)
  6. Posprzątać.
  7. Przyozdobić.
KUCHNIA
  1. Powiesić plakat.
  2. Przyciąć i zamontować listwę na cokoły (nie pamiętam też nazwy nigdy)
  3. Powiesić karnisz.
  4. Posprzątać.
  5. Zalepić dwie dziury w podłodze.
  6. Przewiesić wieszak (jakoś z mężem się nie dogadaliśmy co do wysokości i jest teraz za nisko)
  7. Wymienić zlew i zareklamować (złapał barwnik spożywczy i ma teraz lekko pomidorowy odcień!)
  8. Przyozdobić.
SALON.
  1. Złożyć skrzynię na pościel do kanapy i zamontować.
  2. Powiesić półki.
  3. Złożyć podnóżek
  4. Złożyć stolik
  5. Zamontować listwę maskującą do kabli.
  6. Posprzątać.
  7. Wynieść niepotrzebne rzeczy do piwnicy.
  8. Przyozdobić.
  9. Zamontować karnisz.
  10. Przymocować kawałek listwy przypodłogowej.
  11. Dokończyć podłogę w progu łączącym z garderobą.
  12. Zamalować drobne plamy na ścianach.
GARDEROBA
  1. Posprzątać.
  2. Poukładać poprane ubrania. 
  3. Zamontować drzwi.
SYPIALNIA
  1. Posprzątać.
  2. Wynieść narzędzia do piwnicy.
  3. Powiesić półki (opcjonalnie, jeszcze nie wiem)
  4. Zamontować drzwi.
Tak więc zostało niby niewiele ale jeszcze tak dużo! Ja cały czas segreguję, układam, piorę... Mam wrażenie, że to dosłownie syzyfowa praca! 

A tak w ogóle, to jest to setny wpis na blogu... :-)

piątek, 6 grudnia 2013

Mikołajki u nas

Jak Wasze przygotowania do świąt? Ja z mężem bardzo się spinamy, bo remont jeszcze w toku a chcemy urządzić święta w tym roku u nas. Póki co, kompletuję ozdoby choinkowe, prezenty, układam rzeczy, piorę. Mamy zakład z moją mamą- jak się wyrobimy z remontem, że święta urządzimy u nas, to wtedy ona przygotowuje potrawy na wigilię! Jest o co walczyć;-)
A w temacie świąt - można powiedzieć, że dziewczyny czują już klimat. Są spokojniejsze, więcej śpią, dużo jedzą... Na zdjęciu dwie migawki potwierdzające ten stan :-)

Mania
A co do Brunka, to on z kolei szaleje. Śmiesznie reaguje na śnieg i szron na trawie, to jego pierwsza zima pełną parą! Jestem ciekawa, czy jak spadnie solidny śnieg to będzie się bawić, czy raczej uciekać szybko do domu, pod kocyk. Tymczasem znajduje sobie dziwne zajęcia... 


Turla sztangi po podłodze. O ile moje podnosi bez problemu i potem znajduję je w łóżku i w innych dziwnych miejscach (1 i 2 kilo), to męża (5 kilo) turlał tylko po przedpokoju, brudząc i ją i siebie niemiłosiernie. Jutro może ruszą prace na przedpokoju. Trzymajcie kciuki proszę, żeby sprawnie to poszło 
:-) Balkon stoi pod wielkim znakiem zapytania, bo spadł śnieg, no ale może jeszcze się ociepli, żeby chociaż płytki położyć do końca! Byłam wielką optymistką wierząc, że razem z wrześniem pożegnamy remont. Teraz się zastanawiam, co będziemy robić, jak już się w końcu urządzimy? Grzebanie w domu już tak wrosło w nasze życie, że ciężko sobie czas bez tego wyobrazić. 

wtorek, 3 grudnia 2013

Samsung WB30F

Pamiętacie moje małe marzenie o kompaktowym, malutkim aparacie? Spełniło się! Zostałam dumną posiadaczką białego Samsunga WB30F. Pierwsze testy za mną, jestem bardzo zadowolona:-) Oczywiście Nikona nie odstawie w kąt, ale teraz będę w stanie fotografować bardzo spontaniczne sytuacje. Aparat zmieści się do klatki dziewczyn i mojej najmniejszej torebki - przebija mojego ukochanego Nikona poręcznością. Zainteresowanych specyfikacją odsyłam na stronę producenta - klik