Bruno budowlaniec. Mina z cyklu "jestem biedny i niewinny, nigdzie nie wchodziłem, a pazury nie są przecież aż tak długie, żeby trzeba było iść jutro do tego okropnego doktora!"
Sprostuję - doktora mamy cudownego, tylko Bruno nie potrafi jeszcze tego docenić, bo nie trafił na weterynarza bez serca i powołania jeszcze i nie wie czym to może pachnieć (i oby nigdy to nie nastąpiło), a swoje niezadowolenie ostatnio okazał ugryzieniem doktora w palucha aż do krwi. Na szczęście doktor się na nas nie pogniewał za to, bo nie wiem gdzie byśmy leczyli nasze zwierzaki, a znaleźć szczurzego doktora w okolicy to nie lada wyzwanie.
A co do remontu... To mąż właśnie szlifuje gładź w sypialni - co widać na załączonym obrazku ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz