Chodziły za mną od jakiegoś czasu ciasteczka cynamonowe. Upiekłam je wczoraj, na deser. Za oknem było nieco szaro, słońce po przedwczorajszym pięknym dniu postanowiło się schować. Widocznie wychwala zasadę "co za dużo, to niezdrowo". Zapach cynamonu, rozchodzący się po mieszkaniu, jest idealnym dopalaczem w taki dzień.
Przedstawiam Wam naszego wczorajszego, okiennego
gościa, siedział tak około pół godziny i wcale się nie bał. I jeszcze na
koniec, kanapa z moją ulubioną półką. Wczoraj zamieszkały na niej grafiki Sam
Toft. Oprócz tego od zawsze stoi na niej obraz, który dostałam kiedyś od
rodziców. Wcześniej miał ramę, ale ściągnęłam ją po remoncie, tak bardziej mi
się podoba. Stoi tam też lampka, którą używam podczas czytania i robótek
ręcznych. Kanapa to podobno najbrzydszy mebel na świecie - Beddinge z Ikei. Żeby
pokój stał się bardziej przytulny, a także żeby oryginalne pokrycie się nie
brudziło, co powodowało zawsze pokaz łysego materaca przez co najmniej dwa dni
zanim wysechł po praniu- przykryłam ją wielką, białą narzutą. Czytałam też
opinie, że ta kanapa się bardzo szybko psuje, rama pęka, materac się
odkształca... Ja mam wersję z droższym materacem, kanapa ma ponad pięć lat. Nic
się nie połamało, materac też jest w porządku. Poza tym, jest bardzo
praktyczna - dzięki niej możemy przyjmować gości z noclegiem i nie zajmuje dużo
miejsca (co jest ważne w małych mieszkankach, takich jak nasze) i cena jest też
bardzo przystępna. No i często jest używana - codziennie siadamy na niej
popijając wieczorem herbatkę i gramy na Xboxie albo oglądamy filmy i seriale.
Czasami też robimy sobie późne wieczorki filmowe, wtedy ją rozkładamy i śpimy w
gościnnym.
Ikeę się albo kocha, albo nienawidzi. Ja należę do zwolenniczek. Odpowiada mi ten styl, myślę, że asortymentu jest tak wiele, że każdy może znaleźć coś dla siebie i stworzyć indywidualne wnętrze. Kolejną zaletą tego sklepu są dla mnie ceny i zazwyczaj bezproblemowe reklamacje i zwroty i praktyczność asortymentu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz