Zbieram się do napisania notki już dłuższy czas, a nie nastąpiło to jeszcze, bo chciałabym pokazać Wam kilka zdjęć, a limit pojemności mi się wyczerpał i nie podjęłam decyzji, czy założyć wirtualny album i wklejać linki, czy zapłacić i mieć dalej w google, czy przeprowadzić blog w miejsce, które będzie bez limitów. Póki co melduję, że żyję i mam się nieźle :-)
Zanim przedstawiłam Wam wszystkich domowników, grono wspomnianych powiększyło się o jednego osobnika - Manię. Urocza szczurzyca! Sami zobaczycie, jak tylko ogarnę te zdjęcia.
Grudzień mija pod kątem różnych projektów bardzo intensywnie. Planujemy urodziny mamy, projektujemy zaproszenia, obrabiamy zaległe zdjęcia dla przyjaciół, poza tym jeszcze ślub kuzynki - przymierzanie sukienek i szukanie tej jedynej, do świąt chcę też zgrać wszystkie rodzinne filmy z kaset wideo na płyty, trzeba pomalować ozdoby świąteczne z masy solnej, polukrować pierniki, trzeba przygotować też prezenty... Wszystko jest bardzo czasochłonne, ale nie narzekam, sprawia mi to radość.
No i pytanie mam, gdyby ktoś tu wszedł i się znał na rzeczy - chciałabym kupić pochłaniacz wilgoci. Wymieniliśmy okna, wszystko jest szczelne i jak to bywa w bloku, zalęgła nam się wilgoć. Wszystkie plastikowe pochłaniacze nie wchodzą w grę ze względu na swoją nikłą estetykę. Wczoraj znalazłam taki:
pochłaniacz wilgoci. Opinie na stronie nie są pozytywne, ale może ktoś taki miał i powie czy to rzeczywiście nie daje rady. Póki co, wietrzę ile się da :-)