Od ponad tygodnia jesteśmy już w domu, próbuję dość do ładu ze sobą i jakoś mi to wychodzi. Bardzo przybiła mnie śmierć Lewej i myślałam, że już nie będziemy się doszczurzać, jednak los chciał inaczej. Znienacka pojawiła się propozycja oddania nam dwóch szczurów. Zastanawialiśmy się kilka dni, jednak w głębi serca wiedziałam, że je przygarniemy.
Przedstawiam Wam Lucjana (wcześniej miał na imię Brzydal ,więc musiałam zmienić na bardziej dostojne;-)), półtorarocznego kastrata. Urodą wybronił się przed śmiercią jako pokarm dla węża.
I Felicję. Fela miała wcześniej na imię Zołza :-)
Ogony powoli się zadomawiają, Hania z Milką mają mały problem żeby zaakceptować Lucjana, ale myślę, że z czasem się przekonają i będzie dobrze. Co się dziwić, jak po takim czasie dopiero poznały pierwszego faceta w swoim życiu :-) Tolerują się już, ale bez entuzjazmu, śpią na razie osobno. Cieszę się z ich obecności i nadrabiam swoje prywatne zaległości... Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej :-)
Witam nowych domowników. Prezentują się bardzo sympatycznie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
T.
Witamy Lucjana, witamy Felicję:)
OdpowiedzUsuńI czekamy na dalsze relacje:)
Ooo serdecznie witamy nowych domowników na blogu! :)
OdpowiedzUsuńMoże będziesz miała małe jak się polubią :)
MSjournalistic.blogspot.com
Lucek nie ma jaj - dosłownie :)
Usuń