czwartek, 28 sierpnia 2014

Klatka

Dzień przed tym, jak dostaliśmy propozycję przygarnięcia Lucjana i Feli, zamówiłam dziewczynom polarkowe mebelki do klatki na pocieszenie, że zostały same. Wcześniej, jak już pisałam, inne dziewczynki zrywały wszelkie hamaczki itp. z prędkością światła. Oczywiście wybrałam babski kolor :-) A teraz mieszka tam też Lucjan. Lucek znosi różowy i wyczyny bab z godnością i spokojem :-) Fela go zdradziła i wtula się w Hanię i Milkę, a on biedny sam siedzi na dolnym piętrze. Mam nadzieję, że się w końcu do niego przekonają, bo też by chętnie skorzystał ze sputnika, ale jak słyszy szczurze "nie rusz mnie i spadaj dziwolągu" to odpuszcza i idzie do narożnego, dolnego domku i siedzi nikomu nie wadząc. 
Jest cudowny :-)








wtorek, 26 sierpnia 2014

Lucjan i Felicja

Od ponad tygodnia jesteśmy już w domu, próbuję dość do ładu ze sobą i jakoś mi to wychodzi. Bardzo przybiła mnie śmierć Lewej i myślałam, że już nie będziemy się doszczurzać, jednak los chciał inaczej. Znienacka pojawiła się propozycja oddania nam dwóch szczurów. Zastanawialiśmy się kilka dni, jednak w głębi serca wiedziałam, że je przygarniemy. 
Przedstawiam Wam Lucjana (wcześniej miał na imię Brzydal ,więc musiałam zmienić na bardziej dostojne;-)), półtorarocznego kastrata. Urodą wybronił się przed śmiercią jako pokarm dla węża. 


I Felicję. Fela miała wcześniej na imię Zołza :-)


Ogony powoli się zadomawiają,  Hania z Milką mają mały problem żeby zaakceptować Lucjana,  ale myślę, że z czasem się przekonają i będzie dobrze. Co się dziwić, jak po takim czasie dopiero poznały pierwszego faceta w swoim życiu :-) Tolerują się już, ale bez entuzjazmu, śpią na razie osobno. Cieszę się z ich obecności i nadrabiam swoje prywatne zaległości... Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej :-)

czwartek, 14 sierpnia 2014

Nowości

Wizji było wiele - mieliśmy projektować rodzicom kuchnię na nowo, miały być zmienione podłogi w pokojach, kolory na wszystkich ścianach, miał być odświeżony balkon... Stanęło na wymianie podłóg w pokojach i pomalowaniu wszystkich ścian i drzwi... Przebrnęliśmy przez Ikeę wzdłuż i wszerz szukając nowych dodatków, wybierając wieszaki na przedpokój... Miały być nowe meble w salonie, znaleźli już sobie gdzie dokupić do kompletu (mają meble Bonanza - może kojarzycie tę serię produkowaną lata temu)... I co? Dwa dni temu zabrali nas na oglądanie nowego mieszkania! Przeprowadzają się. Mieszkanko na parterze z fajnym ogrodem. Czy Wy też czasami macie wrażenie, że wszystko dzieje się jakoś tak szybko, zmiany nadchodzą i czujecie, że już nad niczym nie panujecie, nie nadążacie? Ja właśnie teraz tak mam. Budzę się i świat wygląda zupełnie inaczej. Dzień w dzień. 

wtorek, 12 sierpnia 2014

Kolejne smutki

Dzisiaj odeszła od nas Lewa. Zbierała już jej się woda w płuckach. Kolejny ogoniasty aniołek dołączył do stadka za TM... Ciężko cokolwiek więcej napisać :-(

środa, 6 sierpnia 2014

Urlop

Właśnie spędzamy urlop w moim rodzinnym mieście - u rodziców. Ale żeby nie było nam za dobrze, to odświeżamy rodzicom mieszkanie. Z remontu wpadamy w drugi remont ;-) Przy czym jest to zadanie a wręcz wyzwanie! Dwa pokoje, trzy psy, trzy szczury i cztery osoby pod jednym dachem, w miejscu gdzie się maluje i wymienia podłogi to naprawdę solidne ćwiczenie planowania. Oczywiście najważniejsze są dziewczyny. Przyjechaliśmy razem z ich dużą klatką. Stoją w pokoju w którym nic nie robimy, wszystko inne próbujemy ogarnąć, a następnie je przeniesiemy i weźmiemy się za sypialnię. Pilnujemy zamkniętych drzwi, żeby się nie kurzyło i nie było hałasu i przeciągu. Wybiegi im się tutaj niezbyt podobają - nie można zejść na ziemię, tylko nudne meble i łóżko mają do dyspozycji ;-) a wiecie, najfajniej tam, gdzie można coś zbroić czyli tam, gdzie oko człowieka nie sięga od razu, brakuje ulubionych kątów, ale nadrabiamy niedogodności smakołykami. Psy sobie radzą, chociaż brakuje im długich spacerów, ale nadrobimy niedługo. 

Z nowości i dat wartych do odnotowania (zabrzmi to jak notka sfazowanej psiej mamusi, ale wiecie, ważne chwile):
26 lipca Bruno pierwszy raz podniósł nogę podczas załatwiania się!
27 lipca Bruno odkrył, że umie pływać :-)

A teraz mniej pozytywne wiadomości:
W sobotę jechaliśmy do sklepu po materiały. Przy samej Castoramie zauważyliśmy psa, który biegł środkiem najbardziej ruchliwej drogi. Zawróciliśmy i zaczęliśmy go gonić, wołać, nęcić przysmakami itp. Niestety był bardzo zdenerwowany, bał się podejść i uciekał, a przy tym trzymał się cały czas tej ruchliwej drogi :-( Sami nie dawaliśmy rady, zaczęłam więc wydzwaniać po pomoc. Schronisko, Straż Miejska, Policja, weterynarz... Schronisko już po godzinach pracy. Straż Miejska się rzekomo nie zajmuje odławianiem zwierząt. Policja przyjechała, ale spytano mnie dlaczego ten pies nie może sobie po prostu biegać i co oni, policjanci mają zrobić. A co jak pies ma wściekliznę. A czego ja oczekuję. Nawet nie wyszli z radiowozu. Każdy po kolei olewał nasz apel, a my psa goniliśmy przez dwie następne miejscowości. Cały czas główną, ruchliwą drogą. Weterynarz (który cudem odebrał w sobotę wieczorem, w tym mieście weterynaria wygląda bardzo słabo i nie było lekarza, który pełniłby dyżur) wyraził chęć pomocy, ale leki "pacyfikujące" miał tylko w zastrzyku, więc nie pomogłoby to złapać psiaka. Zrezygnowani zadzwoniliśmy po Straż Pożarną. Osoba pełniąca dyżur telefoniczny również zadała błyskotliwe pytanie "A czemu pan chce łapać tego psa?", więc jak Dawid wyjaśnił, dlaczego, to przysłali pomoc, czterech strażaków z kpiącymi uśmieszkami, ale siatkę mieli i biegali, realnie starali się nam pomóc. Psa niestety nie udało się złapać. Uciekł do lasu i ślad po nim zaginął. Mam jedynie nadzieję, że dostał dzięki temu szansę, że nie szedł środkiem drogi. Że może ktoś się nim zainteresował, tak jak my. 
Znieczulica ludzi mnie przeraża. Pomijając brak szacunku dla życia tego psa, on stanowił również realne zagrożenie dla samochodów! Mogło się to skończyć tragicznie, zarówno dla zwierzęcia, jak i dla kierowców. Szczerze wierzę, że wszystko do nas wraca. I dobro i zło. Mam nadzieję, że i ci obojętni ludzie niedługo się o tym przekonają.