niedziela, 24 lutego 2013

Z życia szczurzej gromadki


Ineczka - wczoraj pierwszy raz odważyła się sama wyjść z klatki. Uprawiała szpagaty na wysokości. Małymi kroczkami staje się dorosłym, oswojonym szczurem. Na drugim zdjęciu widać Helę, jak siedzi w puszce na ciastka. Wyjadała resztki. Bardzo jej się podobało to miejsce, bo inne dziewuchy nie były w stanie nić jej ukraść (co się często zdarza gdy je na otwartej przestrzeni). 
Inka i Milka powoli rosną. Ale są to najbardziej dzikie szczury z którymi miałam do czynienia. Może to dlatego, że trafiły do nas gdy już mieliśmy kilka szczurów i to całkowicie zaspokaja ich potrzebę towarzystwa? Nie są w stanie jeszcze do końca zaufać człowiekowi. Podchodzą do ręki, wychodzą z klatki (Inka od wczoraj dopiero, ale to też ważna zmiana), biorą jedzenie, robią noski-noski, ale pogłaskać się nie dają. Na ramieniu też nie posiedzą, chyba, że muszą. Cała reszta po miesiącu była już obyta z ludźmi. No nic, najważniejsze, że nie są agresywne i są zdrowe, nad całą resztą będziemy pracować.
Co do klatki - już wyrobiłam sobie rytm sprzątania. Sprzątam co dwa-trzy dni i zajmuje mi to średnio godzinę, rozpoczynając od wyłapania wszystkich i puszczenia na kanapę, po przygotowanie jedzenia i picia. Klatka jest ciężka i ciężko ją się składa. Przydaje się do tego męska ręka. Najgorzej jest z wyciąganiem i wstawianiem półeczki, która jest zawieszona na prętach. To najgorsza dla mnie robota. Kuwety są rozmiaru naszej wanny! Dobrym wyborem był też zakup stojaka na kółkach. Dzięki temu bardzo łatwo jest je przetransportować do drugiego pokoju na czas wietrzenia i sprzątania. Ale mimo, że sprzątanie tyle mi zajmuje, to nie żałuję. Był to bardzo dobry wybór i dziewczyny też się w niej dobrze czują. 

niedziela, 10 lutego 2013

Koniec bałaganu

Uf. Takiego weekendu dawno nie mieliśmy. W końcu oboje z mężem byliśmy zdrowi, w końcu nic nie było ważnego do załatwienia, zwierzaki też zdrowe - sobotę więc poświęciliśmy na kolejne przemeblowanie sypialni i w końcu mieszkanie jest doprowadzone do porządku. Klatka dziewczyn stoi w sypialni, musieliśmy tylko spakować komodę, poprzekładać rzeczy, przy okazji zrobiłam niezłą segregację - trochę ubrań do poszło do oddania, sporo więcej (trzy wielkie torby) do sprzedaży. Trochę się odzyska kasy:-) Oprócz tego chcę zlikwidować krewetkarium - brakuje nam czasu żeby poświęcać go jeszcze krewetkom, poza tym wkurza mnie wilgoć w domu w porze zimowej - nie wiem czy akwarium ma z tym związek, ale wolę wyeliminować wszelkie prawdopodobne źródła wilgoci. Trochę też zaoszczędzimy na prądzie :-) Krewetki oddam w dobre ręce, a resztę sprzedam (powinnam mieć garaż, idea wyprzedaży garażowej bardziej mi się podoba, niż wystawianie wszystkiego na allegro). No a od marca rozpoczynam pracę! Będę nianią uroczego, rocznego chłopca. Po kilku latach prowadzenia domu, trochę mnie to przeraża - nauczyłam się codziennie ścierać kurz, myć podłogi, odkurzać, mieć zwierzaki ciągle na oku... Będzie wymagało to przeorganizowania całego dnia. Inni sobie jakoś z tym radzą, mam nadzieję, że i ja podołam :-) Generalnie im bliżej do wiosny, tym bardziej minimalizuję przestrzeń wokół siebie. Ograniczam ilość kosmetyków (rezygnuję m.in. z podkładu), ilość słabych książek na półce, płyt z filmami, niepraktycznych ubrań. Cieszę się słońcem, świeżym powietrzem, otwieram się powoli na ciepło :-)

piątek, 1 lutego 2013

Początek lutego

Słabo nieco u mnie. Teraz mnie dopadło choróbsko i to okropne! Gorączka, ból głowy, wymioty itd. Zdiagnozowano u mnie zatrucie pokarmowe, ale przekonana nie jestem... Temperatura się cały czas waha od 36,2 do 38,5. Dzisiaj jest nieco lepiej, więc melduję się, że jako tako żyję :-) 


Korzystając z okazji - biorę udział w candy u joanka-z ! 

Patrzę na takie cuda, jak ta nerka i aż mi głupio... Nadal maszyna jest dla mnie potworem, który nie daje się okiełznać. A ja moim dziewczynom hamaczki do klatki obiecałam! Dosyć pisania o działaniu, trzeba po prostu zacząć działać i metodą prób i błędów może coś w końcu stworzę...