czwartek, 27 lutego 2014

Czwartek


Mamy mnóstwo zdjęć, jak psiaki szaleją razem na spacerze, ale dodam je dopiero w najbliższym czasie. Mała jest już na dobre zadomowiona, a charakterem zaskakuje codziennie. Zachowuje się jak taka cudowna starsza siostra Brunka, odpuszcza mu, godzi się z nim pierwsza, oddaje mu zabawki, bawi się kiedy on ma na to ochotę... Fajnie jest. Wpadłam tylko wrzucić to jedno zdjęcie i wracam do pracy - skracam zasłony do wszystkich pomieszczeń z oknami. Mimo, że to moje pierwsze poważniejsze przeróbkowe zadanie i jestem niewprawiona,powoli  ale jakoś mi to idzie. Na pewno wrzucę też zdjęcia całego domu i zobaczycie, jak mi to wszystko wyszło. Pozdrawiamy! :)

czwartek, 20 lutego 2014

Bardzo trafne...


Ważny dzień!

Co za dzień! Rano rozmawiałam z mężem na temat adopcji Małej, w zasadzie postanowiliśmy, że zostanie z nami, ale mąż miał jeszcze się zastanowić i potwierdzić decyzję. Za dwie godziny zadzwoniła do nas jakaś pani, zainteresowana poznaniem Małej i adopcją. Z racji tego, że jeszcze nie powiedzieliśmy ostatecznego "tak", mąż umówił się z tą kobietą na jutro, na wizytę zapoznawczą u nas. Oczywiście popłakałam się, że może być opcja, że Minia (to jej drugie imię) może nas opuścić. Za kilkanaście minut mąż sobie przemyślał, że jednak też chce została w rodzinie no i zaczęło się - akcja odkręcanie! Trzeba było skontaktować się z fundacją, opowiedzieć jaka zaistniała sytuacja, potem telefon do tej pani... Jest mi okropnie przykro i głupio, że decyzja ostateczna zapadła dopiero po jej telefonie, trochę ją zwiedliśmy i narobiliśmy nadziei, bo się okazało, że tydzień temu straciła psa... Jestem bardzo empatyczna, a przecież rok temu byliśmy w takiej samej sytuacji! Jednocześnie cieszę się i martwię o tę rodzinę, może już się do niej przekonali w jakiś sposób. Mam nadzieję, że znajdą szybko swojego psa, tak jak ja znalazłam Brunka i Minię po śmierci Lakusia. 

piątek, 14 lutego 2014

Psiakowo


Moje dwie bestie. Uwielbiam je! Swoje szczęście mierzę w ilości szczurów i psów w domu. Jak jeszcze rodzice przywiozą mi Gabi, to jestem przeszczęśliwa :-)  Dzisiaj staram się nie myśleć, że Mała jest u nas gościem.


Wczoraj byłam z nią, moją nową koleżanką i jej psem na super spacerze. Magda pokazała mi wspaniałe miejsce, same łąki, cisza, słoneczko i biegające psiaki. Dawno się tak nie zrelaksowałam, cudowne miejsce! Bruneczkowi na pewno też się tam spodoba. Następnym razem wezmę chłopaków i aparat. Mała tak szalała, że skończyło się kąpielą... :-) Zapomnieliśmy umyć jej nos! 
Świętujecie dzisiaj? My pewnie z towarzystwem spędzimy wieczór na kanapie - tak już mamy. Sylwester, święta, wszystkie ważniejsze dni staramy się obchodzić w towarzystwie zwierząt, to w końcu nasi najbliżsi   :-)

wtorek, 11 lutego 2014

Co nowego?


Pochowałam zimowe akcenty a do doniczek wsadziłam kwiaty. Zrobiło się wiosennie i jest bardzo przyjemnie, kiedy słoneczko się obudzi i wpada przez okna do mieszkania.  Szukamy dla Małej domu, źle to znoszę. Zdążyłam już ją pokochać i chociaż ciężko żyje się z dwoma psami w bloku na 4 piętrze, chociaż psie wydatki podwajają się, a sierść zapycha codziennie odkurzacz, to nie wyobrażam sobie momentu, w którym będę zmuszona ją oddać. Póki co, na razie cisza,nikt się jeszcze nie odezwał. Najgorsza w tym wszystkim jest niepewność,czy ona znajdzie dom, czy jak znajdzie to dobry, czy mi jutro ją zabiorą, czy będzie z nami przez następne miesiące...  Udało nam się przenieść do sypialni. Mała znosi noce przy szczurkach bardzo dobrze, zaskakująco wręcz. Zasypia i nic jej nie rusza. Śpi albo z nami w łóżku albo koło łóżka na ziemi, a Bruno przeżywa okres buntu i sypia w pokoju dziennym, na fotelu :-) Postawiłam klatkę na stole i Mała z dnia na dzień coraz lepiej znosi obecność dziewczyn. Potrafi się już prawie opanować z ekscytacją. Poza tym została przetestowana pod kątem zupełnie nowych ludzi w domu, dzieci i innego psa - Gabi. Wszystkie testy przeszła pozytywnie. Pies ideał :-)

piątek, 7 lutego 2014

Wiosenne zakupy

Potrzebuję kilka rzeczy, które wymarzyłam sobie na wiosnę:

Linka treningowa, dla Bruneczka. Dłuższa niż automatyczna smycz, da mu trochę luzu na spacerach codziennych pod blokiem. Niestety nie mamy gdzie się wybrać blisko w odosobnione miejsce, a puścić go, to sami wiecie jak się kończą takie historie. 

Zdjęcie pochodzi ze strony Zooplus


Nerka, również na spacery. Na worki, na smakołyki, klucze. Myślę o tej:


Zdjęcie pochodzi ze strony DaWanda

Nowa klatka dla dziewczyn. Chciałabym coś z jedną kuwetą, myślę nad czymś z Ferplastu np. 


Zdjęcia pochodzą ze strony Ferplast
Jeszcze nie wiem na jaki model się zdecyduję, jedna jest mniejsza i ustawna, druga wielka i mniej ustawna niestety, muszę ogarnąć kalkulator klatek na ilość zwierząt, przemyśleć co i jak im popowieszam i zobaczymy co wyjdzie. 

Chcę też książkę:
Zdjęcie pochodzi ze strony Empik
Jak zwykle zwierzęta generują moje potrzeby najbardziej :-) Jest dość ciepło na dworze, ale nie mogę się doczekać wiosny i zieleni. Potrzeba mi słońca, kolorów i spacerów do naładowania akumulatorów. 

wtorek, 4 lutego 2014

Spacerowa masakra z rudym postrachem ulicy

Dzisiaj oba psiaki dały mi popalić na spacerze. Najpierw pogoniły kota na drzewo, następnie Mała zerwała się z obroży, a Bruno wysunął z szelek. Szybko zmieniły obiekt zainteresowania na emerytkę z małym pieskiem. Chciały się bawić z pieskiem, no ale wiadomo, pani bardzo się zestresowała, zaczęła krzyczeć i machać torbą, Małą udało mi się w miarę szybko złapać (ona jest ogarnięta i grzeczna) ale Bruno... Szalał, biegał w kółko i skakał. Ja próbowałam go złapać, groźbami i prośbami próbowałam przekonać, żeby wrócił do szelek... Naiwnie i bardziej na pokaz, bo wiedziałam, że Bruno nie da mi się załapać za nic. Kobieta krzyczała, że powinnam go na smyczy prowadzać, takiego psa, że dlaczego ja je puszczam itp. itd. A ja jak katarynka jej powtarzałam, że przecież prowadziłam je na smyczy, że po prostu zerwały mi się i dodatkowo zwracałam uwagę, żeby przestała straszyć mojego psa klapsami i nie próbowała go uderzyć torbą bo trochę strachu napędził, ale przecież nic złego nie zrobił. Pani oczywiście nie miała zamiaru mi pomóc i stała w miejscu z tą małą psiną, zamiast oddalić się i odseparować psy. Po zapewnieniu całemu podwórku niezłego widowiska, po wielu, bardzo długich minutach, udało mi się Brunka zapędzić do klatki. 
Efekt spaceru - jeden zestresowany kot zapędzony na drzewo, zestresowana emerytka, ja i trzy psy. Zapadła decyzja - ciachamy Brunkowi jajka jak najszybciej i na wszelki wypadek, zbieram od dzisiaj na jakiś mały domek na odludziu ;-)